ks. Krzysztof Zimończyk SCJ ===== OJCIEC DEHON – ORĘDOWNIK LUDZKICH SPRAW U JEZUSOWEGO SERCA ===== W kontekście przygotowań do uroczystości beatyfikacji Ojca Leona Dehona, założyciela Księży Sercanów stawiamy sobie pytanie o rolę i znaczenie świętych w naszym życiu. Kościół, jak zatroskana matka, daje swym dzieciom pełną odpowiedź. Znajdujemy ją na kartach różnych dokumentów kościelnych. Znajdujemy ją również w tekstach liturgicznych dotyczących świętych. W jednej z prefacji o świętych kapłan modli się do Boga następującymi słowami: "Przez wspaniałe świadectwo życia Twoich Świętych obdarzasz swój Kościół nową mocą i dajesz nam dowody swojej miłości. Przykład Świętych nas pobudza, a ich bratnia modlitwa nas wspomaga, abyśmy osiągnęli pełnię zbawienia". Słowa tej modlitwy podkreślają, że święci są dla nas wzorami i przewodnikami na drodze do zbawienia oraz że są naszymi orędownikami u Boga. Z jednej strony Bóg nagradza swe wierne sługi chwałą w niebie - radością oglądania Go twarzą w twarz, z drugiej strony nagradza ich chwałą na ziemi, czyniąc ich narzędziami Swej wszechmocy, dobroci i miłosierdzia. Oczekuje, aby przez ich wstawiennictwo, a nieraz przez ich cudowna interwencję, człowiek jeszcze bardziej otworzył się na miłość Boga i drugiego człowieka i w ten sposób osiągnął pełnię zbawienia. Bóg uczynił także Ojca Dehona narzędziem Swej wszechmocy, dobroci i miłosierdzia względem ludzi. Po jego śmierci zaczęły napływać informacje od różnych osób, mówiące o łaskach jakie otrzymują od Najświętszego serca Jezusowego za przyczyną Ojca Dehona. Osoby cierpiący na różne choroby zaczynają prosić go o uzdrowienie, uczniowie - o szczęśliwe zdanie egzaminów, bezrobotni - o pracę, rozbite przez niezgodę rodziny - o pokój, pozostający w cierpieniach duchowych - o pokój ducha i serca. Oto kilka świadectw ludzi, którzy doświadczyli wstawienniczej mocy Ojca Dehona: "Zapadłszy na grypę byłem umęczony silnym kaszlem, który nie pozwolił mi swobodnie oddychać i powodował silne bóle klatki piersiowej. Wziąwszy do ręki obrazek Sługi Bożego Ojca Dehona prosiłem z wiarą o wyleczenie. Po pewnym czasie zasnąłem a przebudziwszy się nie czułem już żadnego bólu, a kaszel ustąpił zupełnie". "W 1936 roku zachorowałam na oczy. Utworzony wrzód w rogówce po miesiącu nie pozwolił mi spojrzeć na światło. Sprawiał okropny ból. 27 grudnia w dzień imienin Ojca Dehona rozpocząłem nowennę ku jego czci, w celu odzyskania zdrowia. Na trzeci dzień czułem się lepiej, a w dziewiątym dniu uleczony całkowicie". "Mój mąż cierpiał na nerki. Po prześwietleniu rentgenowskiemu okazało się, że konieczne będzie poddanie się operacji. Zaczęliśmy z wielka wiarą odprawiać nowennę do Ojca Dehona i wkrótce po komplikacjach nie zostało śladu. Obeszło się bez operacji". "Pewnej matce, która płakała nad swym synem od dwóch lat już bezrobotnym, poleciłem odmawiać prze dziewięć dni 5 Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu ku czci Ojca Dehona. W ósmym dniu syn znalazł bardzo dobrą pracę". "Córka moja była bez pracy. Rozpoczęliśmy razem nowennę ku czci Ojca Dehona i w trzecim dniu znalazła pracę". 15 maja 2003 roku Stolica Apostolska uznała oficjalnie wyleczenie z choroby Geraldo Machado da Silva za przyczyną czcigodnego sługi Bożego Ojca Dehona jako cud. Uznanie tego cudu przez Kościół otworzyło drogę Ojcu Dehonowi do beatyfikacji. Geraldo mieszkał w Lavras w Brazylii. Był zwyczajnym robotnikiem (elektrykiem). Posiadał rodzinę, dzieci. Jednakże ustawicznie cierpiał na chorobę wrzodową żołądka. W pewnym momencie sytuacja pogorszyła się, jeden z wrzodów przebił ściankę żołądka i nastąpiło ostre i ogólne zapalenie otrzewnej. W tej sytuacji, 31 lipca 1954 roku chory został przewiezione do szpitala. Po dokonaniu spóźnionej operacji lekarz oczyścił zainfekowane miejsce, zaszył otwarty brzuch, ale szwy się nie trzymały. Stwierdził, że zrobił wszystko co było w jego mocy i oczekiwał wiadomości o szybkiej śmierci chorego. Siostra Eugenia, widząc że chory znajduje się w stanie agonii, wezwała ks. Silvestre Műllera, który przybył do chorego z relikwiami Ojca Dehona. Ks. Silvestre, siostra Eugenia, inne siostry i wiele osób modliły się z wiarą za umierającego, prosząc Boga o łaskę zdrowia dla niego za pośrednictwem Ojca Dehona, i umieszczając relikwie Ojca Dehona na jego ciele. Nieoczekiwanie, gdy przestało działać znieczulenie chory począł odzyskiwać przytomność i mówić, że nie czuje bólu. Praca serca wróciła do normy, rozpoczął rozmawiać powoli ze wszystkimi. Rano jeden z pielęgniarzy nie orientując się w sytuacji podał mu kawę i herbatniki. Nie wiedział, że chory był po operacji. Zgłodniały Geraldo przyjął spokojnie poczęstunek. Gdy przyszli lekarze, aby stwierdzić stan chorego, nie mogli uwierzyć temu co się stało. Mówili, że był to prawdziwy cud, nie dający się wytłumaczyć fakt uzdrowienia. Rana po operacji szybko się zabliźniła i Geraldo powrócił do domu ze swoimi bliskimi i wkrótce począł normalnie wykonywać swoją pracę. Zmarł wiele lat potem, mając 64 lata. O swoim powrocie do zdrowia powiedział: "Uważam, że moje uzdrowienie było cudem. Jedynie Bóg mógł mnie uzdrowić. Jestem przekonany, że chodzi o cud, ponieważ byłem w stanie nieuleczalnym. Sami lekarze uważają, że moje uzdrowienia jest cudem...". Niech te świadectwa zachęcą nas do szukania pomocy u Ojca Dehona w różnych życiowych trudnościach. Jeśli za życia Ojciec Dehon był całkowicie oddany drugiemu człowiekowi, a zwłaszcza temu najbardziej potrzebującemu, opuszczonemu, i wszystko czynił by zaradzić jego potrzebom - takim pozostaje w niebie: zatroskanym o każdego z nas, a zwłaszcza zatroskany o biednych, opuszczonych, chorych, bezrobotnych; o tych którzy pokładali ufność w Jezusowym miłosiernym Sercu. Ojciec Dehon dołączył do grona przyjaciół Najświętszego Serca Jezusowego. Wiemy, że Jezus swoim przyjaciołom niczego nie odmówi. To przekonanie niech również doda nam śmiałości w przyzywaniu jego wstawiennictwa u Najświętszego Serca Jezusowego. Amen.